Nie zawsze mamy możliwość sprzedania swojego starego samochodu, bądź jest on po wypadku samochodowym w tak złym stanie, że nadaje się jedynie na złom. Każdy kierowca przywiązuje się do swojego samochodu i z ciężkim sercem się z nim rozstaje. Czasami jednak, nie ma innego wyjścia.
Kiedy auto idzie na złom
Tak było również i w moim przypadku. Kiedy zaraz po osiemnastych urodzinach zdałam prawo jazdy, mój tata ufundował mi wówczas stary samochód, garbusa. Z początku nienawidziłam tego auta całym sercem, jednak ta nienawiść trwała dosyć krótko, bo im dłużej nim jeździłam, tym z dnia na dzień coraz mocniej się przywiązywałam. Dziś maturę mam już dawno za sobą, a garbus, mój pierwszy samochód, nadal jest razem ze mną. Niestety, ostatnio coś mu skrajnie dolegało, dlatego musiałam odwiedzić warsztat. Nie jeden, a pięć. Dlaczego? W każdym z nich słyszałam, że naprawa jest okropnie droga i lepiej auto zezłomować ponieważ za tę cenę, mogę kupić w pełni sprawne, używane i nowsze auto. Nie chciałam tego słuchać. Nie wyobrażałam sobie rozstania po tylu latach z moim ukochanym garbusem. W końcu jednak nie miałam wyjścia. Potrzebowałam samochodu, a nie stać mnie było na naprawę pomimo odłożonych pieniędzy. Wiedziałam, że w moim mieście w Bydgoszczy, działa kilka złomowisk, wobec tego wpisałam w wyszukiwarkę frazę „złomowanie aut Bydgoszcz” i po chwili miałam już spisanych kilka numerów. Nadszedł w końcu ten termin w którym musiałam zezłomować auto. Złomowisko było ogromne, wszędzie mnóstwo aut, tych zezłomowanych i tych czekających na swój nieuchronnie zbliżający się koniec. Pomimo, że pracownicy byli bardzo uprzejmi, nie potrafiłam darzyć ich pozytywnymi uczuciami przez wzgląd na to, co zaraz mieli zrobić z moim samochodem. Chociaż wiedziałam, że to nie jest w żaden sposób ich wina. W końcu jednak się przełamałam i mój garbus został zezłomowany. Z początku myślałam, że będę musiała za to zapłacić, a tymczasem okazało się, że to ja dostanę pieniądze i to wcale nie małe! Byłam bardzo zdziwiona, a jednocześnie uradowana. Wiedziałam, że tym szybciej będę mogła kupić nowe auto i na nowo się przywiązać.
Koniec końców zezłomowanie auta nie przyniosło mi żadnych strat, o jakie podejrzewałam ten proceder, a w zasadzie same zyski i to nie tylko pieniężne. Mówi się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i mój przypadek potwierdza tę regułę, bowiem szukając nowego, acz używanego samochodu na internecie, znalazłam identycznego garbusa jak mój. Ten był jednak w idealnym stanie i pomimo swojego wieku wyglądał dosłownie, jakby dopiero wyjechał z salonu! Tak, od razu go kupiłam i choć to nie jest ten mój stary garbus, darzę go taką samą miłością, jak poprzedniego!